wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 28

   Następnego dnia postanowiłam wrócić do domu. Przyjaciółki na pewno bardzo się o mnie martwiły. Dochodząc do mieszkania poczułam zapach spalenizny. Otworzyłam drzwi .
   - Pali się czy co ?- krzyknęłam .
   Woń dochodziła z kuchni . Przekroczyłam próg.
   W starych , podartych łachach przy prawie czarnej patelni stała nieznajoma dziewczyna , a na krześle przy stole siedział chłopak, którego nigdy wczesniej nie widziałam .
   Na odgłos moich kroków nieznajoma podniosła głowę . Miała może dwadzieścia lat . Na jej nosie zauważyłam ślad , jakby ktoś wymazał ją węglem .
   - Cześć , dziewczyn nie ma . Wyszły.
   - Ja chyba trafiłam nie do tego domu co trzeba , sorry- kierowałam sie do wyjścia , a chłopak krzyknął za mną :
   - Jeśli jesteś Carmen Jakaśtam to dobrze trafiłaś .
   - A ty kim jesteś ? To znaczy wy...?- cofnęłam się na tyle , by przez szparkę w drzwiach zobaczyś twarz dziewczyny.
   - Ja jestem Jenny , a to Kevin .
   - Jakoś niewiele mi to mówi, wybaczcie .
   - Jakaś ty niekumata . Ja jestem siostrą Caroline , a to jest brat Karen.
   - Ahhhhha . Fajnie , że ja nic nie wiem o waszym przyjeździe . Wystarczy , że wyjdę na dwa dni , a one już robią co chcą ...
   - Bywa .
   Poszłam do swojego pokoju . Ryknęłam ze złości .
   - Co to ma być !!!!!
   W całym pokoju porozwalane były damskie ubrania . Gdzieś na biurku leżały drogie kosmetyki i zużyte chusteczki . Na podłodze w kącie stała elektryczna gitara trochę zniszczona. No dobra ... strasznie zniszczona .
   Przybiegła Jenny.
   - Co się stało?
   - Co to ma być ?
   - Nic . Po prostu trochę tu pomieszkam .
   - Masz moje pozwolenie? To mój pokój.
   - Nie mam ale coś przypuszczam , że już je otrzymałam .
   - Witaj kanapo w salonie...- mruknęłam.
   - Nie zabawię tu długo. Jakiś miesiąc...
   - Miesiąc?!!!! Trzymajcie mnie, bo...........
   - Już, już... Co się tak rzucasz- za ramiona złapała mnie Caroline.- To tylko miesiąc !
   - Aż miesiac. Możesz mnie puścić ?
   - Chciałaś, żeby cię trzymać .
   - Już wystarczy. Wielkie dzięki .
   - No widzisz ? już ci przeszło- Caroline wyraźnie się ze mnie zbijała.
   - A gdzie Karen?
   - Vivian udziela jej korepetycji z widzenia rzeczy niewidzialnych.
   - No to kicha.

2 komentarze:

  1. Bardzo ładnie, drogie dziecko, ale chyba o czymś zapomniałaś. Karen miałam mieć BRATA, a Caroline SIOSTRĘ! Ależ ty masz słabą pamięć. Ale w sumie z takim niskim poziomem inteligencji jak nasz, to co się dziwić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czego ty sie spodziewałaś? juz dawno o tym jej mówiłyśmy a ona raczyła nas obdarzyć tym rozdziałem dopiero teraz, ale tak w ogóle to rozdział fajny

      Usuń