sobota, 1 września 2012

Rozdział 24

   Stałam w bibliotece wśród tłumu nauczycieli i kilku reporterów . Przed nimi stał posąg pani Bouth , a obok niej pan Kingsley , nauczyciel od podstaw walki ; pani Dickson od doskonalenia sprawności fizycznej i pani ucząca widzenia rzeczy niewidzialnych . Żaden z tych pedagogów nie dawał znaku życia . ich ciało pokryte było grubą kamienną powłoką . Z drugiego końca pomieszczenia usłyszałam niewyrażną rozmowę Damaris i dyrektorki .
   - To z pewnością Winnley - mówiła Carlone.- Tydzień temu miał u mnie szlaban . Cały czas zachowywał się bardzo tajemniczo . Ciekawsko spoglądał na jedną księgę : ,, Najpotężniejsze zaklęcia wszechczasów " Aurory Lillin . Zostawiłam go na chwilę samego w gabinecie . Nie mam pojęcia , co wtedy mogło sie stać .
   - A mi wydaje się , że to nie on . Na moich lekcjachzachowuje się przyzwoicie . Często sam wyraża swoje opinie na temat omawianego programu . Ja bym powiedziała , że za tym stoi sam Allan Banner .
   - To zbyt pochopny osąd .
   - Ale prawdopodobny .
   - Prawdopodobny .
   Miałam ochotę podejść do nich i o wszystkim im powiedzieć . Jednak z drugiej strony coś mnie przed tym powstrzymywało . Nagle zauważyła mnie Damaris . Podeszła do mnie i powiedziała :
   - Uczniowie nie powinni tu przebywać . Opuść to miejsce jak najszybciej .
   Patrzyłam na kamienne posągi niezdolna do ruchu . Damaris widząc moją zadumę delikatnie wypchnęła mnie za drzwi . Zamknęła za nami ciężkie wrota i ponownie się do mnie zwróciła :
   - Mam przeczucie , że coś wiesz o tej sprawie . Czy się mylę ?
   Powiedz ! Nie duś tego dłużej !!! To najlepsza okazja !!!!!!!! Milcz ! Emocje przepływały we mnie jak wody rzeczne po huraganie .
   - Nic o tym nie wiem .
   - W takim razie nie martw się . Zrobimy co się da . Są szanse , że wszystko wróci do normy .
   
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   -Gdzie byłaś ?- zapytała Karen .
   - Na spacerze .
   - Chyba spotkałaś Keitha , co ? Jesteś taka przygnębiona . Co tym razem ci powiedział ?
   Obie z Caroline nie wiedziały o zajściu w bibliotece , wtedy gdy byłam z Keithem .
   - Narzucał się - skłamałam .- Mam tego dość .
   - Ignoruj go .
   W tym momencie do domu wpadła Caroline . Ze złością rzuciła torebkę na łóżko , weszła do łazienki i trzasnęła drzwiami .
   - Co się stało ?! - krzyknęła Karen do Caroline .
   Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać .
   - Dan ze mną zerwał !
   - Jak to ?!
   Caroline wyszła z łazienki i wzięła jogurt z lodówki .
   - Powiedział , że ma dosć nadskakiwania mi , dzwonienia wieczorami i ćwierkania słodkich słówek . Jak on to ujął ...? Jestem ,, wymagająca niczym niemowlę w pieluchach " . Idiota !!! No może ja kazałam mu  wydzwaniać codziennie ?! A prosiłam o prezenty na każdą mozliwa okazję począwszy od urodzin , a kończywszy na wymyślonych przez niego dniach najwspanialszej dziewczyny na świecie i dniu randki ? Nie !!!
   - A ja jestem wolna i nie cierpię przez żadnego chłopaka !!!- cieszyła się Karen .
   - Muszę jeszcze na chwilę wyjść - poinformowałam przyjaciółki .
   To ,, codziennie wydzwanianie " poruszone przez Karol nasunęło mi pewien pomysł .
   Wyklikałam numer Keitha . Pierwsze dwa połączenia zostały nieodebrane . za trzecim razem włączyła się automatyczna sekretarka : zostaw wiadomość po sygnale . Piiip .
   - Keith , proszę oddzwoń - postanowiłam użyć małego szantażyku .- Jeżeli wciąż ci na mnie zależy , zadzwoń .
   Piiip .

2 komentarze:

  1. Osz ty, Peter jest lepszy! Dlaczego zadzwoniłaś do tego dupka?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! On jest IDIOTĄ! Dzwoń do Petera!

      Usuń