niedziela, 9 września 2012

Rozdział 25

   Minęły dwa tygodnie . Chyba najdłuższe w moim życiu . Wciąż czekałam na wiadomość od Keitha . Szukałam go w osadzie . Slad po nim zaginął .
   Może nigdy do biblioteki nie wtargnęły by rzesze reporterów , całe oddziały Magicznych Agentów i masa ciekawskich ludzi , gdybym wszystko wyjaśniła . Jakaś ,, lojalnośc " wobec Keitha kazała mi milczeć .
   Peter interesował się moim samopoczuciem na bieżąco . Wciąż wysyłał mi pokrzepiające SMS - y i chociaż o niczym nie wiedział , czułam , że czegoś się domyśla .
   Karen i Caroline nie zwracały najmniejszej uwagi na mój nastrój . Nie miałam im tego za złe . Ostatnie czego by mi brakowało , to wieczne pytania i porady .
   Pewnego dnia podczas obiadu , do szkolnej stołówki wkroczyła Minette Carlone , dyrektorka . Poprosiła o ciszę i używając zaklęcia Głośnego Głosu przemówiła :
   - W związku z zajściem , które miało miejsce dwa tygodnie temu w naszej szkole , pragnęłabym coś ogłosić. Jutro  w sali numer 309 odbędzie się Prześwietlanie Umysłów uczniów z naszej uczelni . Musimy do końca wyjaśnić całą sprawę , a niewykluczone jest , że ktoś z was może dostarczyć nam cennych informacji. Prześwietlanie jest obowiązkowe i trwa od godziny 7 rano do 18 . Lekcje są tymczasowo zawieszone . Dziękuję .
   Zołądek podszedł mi do gardła . Wyda się . Nie ucieknę od tego . Nie ma wyjścia .
   Po stołówce przemknął szmer niezadowolenia . Wszyscy byli niewinni i zdziwieni brakiem zaufania ze strony dyrekcji . Wszyscy niewinni . Z wyjątkiem mnie .
   - Czemu jesteś taka spięta ?- Karen patrzyła na mnie z wyraźnym niepokojem .
   - Nieważne .
   A jednak ważne .

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

   - Ja coś wiem - weszłam do domu i od razu wystawiłam kawę na ławę .
   - Nie rozumiem - powiedziała Caroline .
   - Jestem po części winna .
   - Czemu jesteś winna ?
   - Zajściu w bibliotece .
   - Ty ją zaklęłaś ?!
   - Keith .
   - No to nie rozumiem .
   - Byłam przy tym .
   - Czemu nikomu nie powiedziałaś ?
   - Nie wiem .
   - On nie jest wart twojego milczenia .
   - Wiem .
   - On cię skrzywdził , nie powinnaś go kryć .
   - To też wiem .
   - Kochasz go jeszcze ?
   - Tym razem nie wiem ...
   - Wiesz co ? Keith to totalny idiota , który przez kilka dni bawił się twoimi uczuciami . Idź w tym momencie do Damaris i powiedz jej wszystko .
   - Nie mogę .
   - Wolisz , żeby jutro wszystko się wydało ? Być moze miałabyś kłopoty .
   - Jest już późno .
   - No to jutro poprosisz Damaris na osobności , zgoda ?
   - W porządku .
   Jak dobrze mieć przyjaciółki .

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    - Peter ?
    - Tak ?
    - Możesz ze mną pogadać ?
    - A chcesz mnie zobaczyć na żywo ?
    - Nie wysilaj się , wystarczy przez telefon .
    - A może jednak ?
    - Jak chcesz .
    W tym momencie w pokoju zmaterializował się Peter . Usiadł na moim łóżku i jakby nigdy nic zapytał :
    - Więc ?
    - Ktoś zamienił bibliotekarkę w kamień , przez dłuższy czas nic ci nie mówiłam ale jestem po części winna , bo byłam tam z Keithem , kiedy on to zrobił . Widziałam to wszystko i przez to mój zły nastrój . Przepraszam , że cię okłamałam - słowa płynęły z moich ust jak potok .
    - Nie okłamałas mnie , tylko nie mówiłaś o powodzie swojego przygnębienia .
    - Przepraszam - szepnęłam i całkowicie się rozkleiłam . Peter przytulił mnie czule i delikatnie pocałował . Nie jak przyjaciel .
    - Teraz ja przepraszam - Peter wyraźnie się zmieszał .
    - Nie przepraszaj , to ....
    Lecz Petera nie było już w pokoju . Ulotnił się , a ja tak pragnęłam , by ktoś mnie przytulił i jeszcze raz pocałował ...

2 komentarze: