- Damaris ! Damaris !- wołała Caroline biegając po osadzie . W żadnym domu nie paliło się światło , cały świat właśnie w tym momencie musiał słodko spać . Teraz , kiedy my nie zmrużyłybyśmy oka , choć byłyśmy wykończone .
- Chyba jej tutaj nie znajdziemy . Ona też chyba jest człowiekiem . Pewnie śpi . Chodźmy do jej gabinetu .
Zegar ustawiony na środku placu targowego wskazywał punkt pierwsza . Dopadłyśmy do drzwi domu Miss . Zapukałyśmy . W drzwiach stanęła Damaris we własnej osobie w koszuli nocnej i papilotach . Ona jest bardziej ludzka niż mi się wydawało .
- Damaris ! Karen zniknęła ! Wiesz może gdzie poszła ?
- Nie wiem dziewczęta , może wybrała się do swoich rodziców . Jest to dość niebezpieczne na tygodniu , zwłaszcza w nocy .
- Pytała cię o potajemne wyjście stąd ?
- Tak , pytała .
- No to pewnie poszła . Damaris , powiedz nam gdzie to jest .
- Niedaleko domu profesora Barrena . Jest dobrze ukryte . Nie jest strzeżone przez czarodziejów , ale pilnują go nocne skrzaty . Są aktywne głównie po zmroku , więc jest bardzo niebezpieczne przebywać w ich pobliżu . Uważajcie - Damaris weszła do domu i zamknęła drzwi na klucz .
- No to choć .
- Ale gdzie ? Nie wiemy gdzie jest dom Albercika .
- Masz rację - zgodziłam się . Zapukałam do drzwi Damaris .
- Na wschodzie !- odezwał się głos z wewnątrz . Chyba umie czytać w myślach .
Pobiegłyśmy na wschód . Dom Barrena był łatwy do znalezienia , bo na drzwiach wisiała tabliczka z jego imieniem dobrze widoczna w świetle księżyca .
- Rozdzielmy się . Szukajmy .
Zrobiłam krok i straciłam zupełnie równowagę . Moja noga wpadła w jamę . Rozgarnęłam liście . Ona była większa . Zmieściłabym się w niej .
- Chyba mam .
Powoli zeszłyśmy do podziemi . Było ciemno . Wpadłam na pewien pomysł .
- Caroline ? Potrafisz kontrolować swoją moc ?
- A po co ?
- Może mogłabyś dać tu trochę światła ?
-Spróbuję .
Szło jej nieźle . Wyglądało to tak , jakby trzymała w rękach pochodnie .
Poczułam dotyk na ramieniu .
- Dlaczego mnie dotykasz , Carol ?
- Nie dotykam cię , ręce przecież mam zajęte .
Odwróciłam się . To nie były ludzkie ręce . Były pomarszczone i pulchne . Uświadomiłam sobie , że to ręce skrzata .
- Macie dwie minuty na wycofanie się . W przeciwnym razie zaatakujemy - odezwał się nieznany głos tuż za mną .
- Nie możemy trochę ponegocjować ? - zapytałam .
- To nie żarty .
Nie miałyśmy zamiaru zawracać , skoro przeszłyśmy spory kawałek . Niech sobie nie myślą . My też mamy swoje moce i możemy ich użyć . To znaczy Caroline może użyć swojej mocy , bo ja nie mam zamiaru przepowiadać przyszłości skrzatom .
Wtem jakiś potężny pocisk uderzył w moje plecy . Odwróciłam się . Zobaczyłam rażące światło w ręku jednego stwora . Celował nim w Caroline . Zagrodziłam mu drogę .
- Nie możesz zrobić jej krzywdy - powiedziałam .
- Ja mogę wszystko .
Nagle ostry ból przeszył mnie całą . Usłyszałam krzyki przyjaciółki . Pociski , które w nas trafiały były bardzo silne . Przenikały nas jak wyjątkowo mocne kule od pistoletów . Skrzatów wkoło było coraz więcej . Zostałyśmy otoczone , nie widziałam żadnych szans na ucieczkę . Caroline wymachiwała rękami we wszystkie strony powodując wybuchy . Mimo tego stworki nie znikały , mało tego , wciąż było ich coraz więcej . Moje chwyty karate , też na niewiele się zdały . Byłyśmy przegrane . W ciągu jednego dnia nauki magii , nie nauczyłyśmy się żadnych zaklęć , jakie mogłyby się przydać w tej sytuacji .
Miałam nadzieję , że pomoc nadejdzie jak najszybciej . Przestałyśmy się przemieszczać do przodu . Nie pozwalały na to rzesze skrzatów . Wydaje się to może niedorzeczne , ale miałam pomysł , by po prostu poprzez komórkę zawiadomię kogoś o naszych kłopotach , lecz w tych podziemiach nie było ani kreski zasięgu . Możliwe byłoby wezwanie policji , pogotowia albo straży , ale to również było zbyt szalone .
Krąg wokół nas zaczął się zwężać . W dali wypatrzyłam obce światełko , ale wybiłam t sobie z głowy , że to pomoc . A może Damaris ? Która może być godzina ? Zapewne koło trzeciej . Nie , to nie ona .
Z mroku wyłoniła się smukła postać chłopaka . Unosił się nad ziemią , jak gdyby latał . W ręku trzymał pochodnię . Keith . Chciałam go zawołać , bo przez chwilę zdawał się nas nie dostrzegać , lecz to było złudzenie . Przypłynął do środka okręgu i coś powiedział w niezrozumiałym dla nas języku , przypominającym gulgotanie indyka . Skrzaty popatrzyły po sobie , rozstąpiły się i odpowiedziały Keithowi .
- Na co czekacie ? Idźcie do przodu - ponaglił nas chłopak .
Poszłyśmy dalej . Keith jeszcze trochę pogadał ze stworami i dołączył do nas .
- Co ty tutaj robisz ? Jeszcze wszyscy śpią - zapytałam .
- To nic dziwnego . Opiekuję się nimi . Mam dar rozmawiania ze skrzatami . Polubiłem te stwory .
- Jak je można polubić ?- skrzywiła się Caroline . - Chciały nas zabić .
- Tak . Moga zrobić krzywdę , ale mnie fascynują .
- A dlaczego przyszłeś do nich o tej porze ?
- Wyczuwam ich zdenerwowanie . To tak , jakbym był pół - skrzatem - zaśmiał się .- A wy co tu robicie?
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z celu naszej wyprawy . Popatrzyłam na Caroline . Ona też wyglądała jak wielki odkrywca .
Opowiedziałyśmy o wszystkim Keithowi .
- Tak więc możesz już iść . Nie mamy czasu na pogaduchy - ucięła przyjaciółka .
- No co wy ? Po tym wszystkim mam was zostawić ?
- No nie wiem . Przecież zważając na porę , możemy przypuszczac , że nie będzie nas w szkole . Damaris o wszystkim wie i może nas usprawiedliwi . A jeśli chodzi o ciebie to nie wiem - przypomniałam mu .
- Nie jestem aż tak zapalonym uczniem jak wam się wydaje . Idę z wami .
- Może lepiej biegnijmy . Właśnie teraz może się dziać coś ważnego - podsunęłam .
- Nie będziemy się męczyć , a szczególnie ty , Carmen - popatrzył na mnie z rozczuleniem .
Machnął różdżką . Wybiłam się ponad ziemię . Latałam tak samo jak Keith . Podobnie jak Caroline nie mogłam złapać równowagi , ale z czasem nabrałam wprawy . Płynęliśmy o wiele szybciej od przeciętnego samochodu . Tak prędko , że po kilku minutach ujrzeliśmy nikłe światełko .
Przyszedł ci na pomoc! Czyż to nie piękne?!
OdpowiedzUsuńOn mnie wkurza i nie wiem dlaczego! Fajny rozdział ;))
OdpowiedzUsuńA dlaczego cię wkurza ? Fajny jest
UsuńJest bardzo fajny. Tak się tobą opiekuje. :)
Usuń