piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 9

   Obudziłam się jeszcze bardziej zmęczona niż przed spaniem . Wszystko mnie bolało . Ręce od zamiatania szorstkich dywanów przez ponad godzinę bez przerwy . Nie było wyjścia , odkurzacz się sfajczył . Namachałam się jak głupia . Nogi też mnie bolały . Od biegania po pokoju , przysiadania i wstawania , zbierania pojedynczych elementów tostera i odkurzacza . I głowa . Od gorąca , potu i zmęczenia .
   - Jestem jak kaleka - powiedziałam sama do siebie .
   Caroline i Karen poruszyły się w swoich łóżkach . Jednocześnie stęknęły :
   - Ja też .
   Zerknęłam na budzik . 11:04 . Co ? CO ?
   Poderwałam się jak rażona piorunem . W kręgosłupie coś nieprzyjemnie mi strzyknęło .
   - Wstawajcie ! Wiecie która jest godzina ? 11:04 !
   Obie wspólnie podniosły się z pościeli .
   - Już wstaję - zachrypiała Karen . Nie wyglądała najlepiej . Pod oczami miała ciemne i sine worki , usta spuchnięte jak balony , włosy potargane i nieporadnie upięte na czunku głowy . Nic dziwnego spałyśmy zaledwie sześć godzin . Dla jednych to sporo , dla mnie to po prostu koszmar !
   Wyszłam do przedpokoju , by pierwsza zająć łazienkę . Nie lubiłam czekać . Na komodzie leżała kartka podpisana koślawym , aczkolwiek artystycznie ozdobnym pismem : Damaris .
   Jęknęłam . Ona widziała nas w takim stanie . Chciała nam powiedzieć coś ważnego . A my spałyśmy jak zabite .
   - Dziewczyny , mam wiadomość od Damaris !
   - Czytaj - zezwoliła Caroline ziewając .
   - ,, Byłam u was , ale wy jeszcze spałyście . Mam tylko nadzieję , że zdążycie przyjść do mojego gabinetu na 12 : 00 . Zdaję sobie sprawę , że nie wiecie zbytnio co gdzie się znajduje , więc weźcie ze sobą psa , którego zostawiłam przed domem . On was zaprowadzi na miejsce . "
   Popatrzyłyśmy przez okno . Do rynny przywiązany był mały kundelek cały biały .
   - Myślałam , że jak czary to trochę szaleństwa - powiedziała Karen .
   - Nooo ...
   Do wyjścia zostało jeszcze trochę czasu . Zdążyłyśmy jeszcze zjeść śniadanie , złożone z wczorajszego pieczywa . Nikomu nie chciało się iść do sklepu , a gdy ja chciałam się poświęcić , Karen ostro zaprotestowała . Ciągle nie do końca mi dowierza .
   - Chodźcie już . Lepiej przyjsć wcześniej , niż się spóźnić . Nie jestem przekonana jakie ten pies ma ruchy . Zapewne takie jak mój Mafi . Po drodze musi obwąchać każdy krzaczek -zapewniła Caroline .
   Już prawie południe . Upał i duchota . Pewnie będzie burza . Odwiązałyśmy psa i poszłyśmy w kierunku przez niego wskazywanym . Ludzie przebywający na ulicy patrzyli na nas ciekawie .
   - Pewnie Damaris im za to płaci .
   - Chcą się podlizać Damaris i wyprowadzają jej psa na spacer .
   Ignorowałyśmy te wszystkie niezbyt przychylne zaczepki . Lepiej nie dolewać oliwy do ognia .
   Kundelek stanął przed ogromnym budynkiem przypominającym swym kształtem meczet . Zapukałyśmy . Drzwi same się uchyliły . Wnętrze było kolosalne . Całość to jedno wielkie pomieszczenie . Damaris siedziała przy biurku w okrągłych okularach . Coś czytała . Słysząc nas spojrzała w naszą stronę i zaprosiła na fotele obok niej .
   - Wyspane ?Tak smacznie spałyście , że nie miałam serca was budzić . Ani nawet czatować przy was i straszyć - popatrzyła na mnie .
  - Wyspane - zapewniłam .
   - No więc uświadomiłam sobie , że poprzez legendę jaką poznałyście niewiele dowiedziałyście się o powodzie naznaczenia . Chcę wam to wyjaśnić . Otusz od poniedziałku zaczynamy nowy rok szkoleniowy . Macie przez pięć lat przyuczać się , jak walczyć z nieprzyjaciółmi magii . To nie będzie zwykła szkoła . Będziecie robiś masę projektów , wyjeżdżać na obozy przetrwania . Wszystkie koszty będą pokrywane przez dyrekcję . Obowiązuje was kilka przedmiotów takich jak m.in: samoobrona , teoria i historia magii , zaklęcia i rzucanie uroków . Będziecie wysyłani na specjalne misje . W dalszych latach nauki będziecie sprawdzani ze swoich umiejętności przez Komisję Szkoleń Magicznych . Rodziców możecie odwiedzać raz na dwa tygodnie w weekendy . Plany zajęć zostaną dostarczone do waszych domów dziś po południu . Wszystkie podręczniki i przybory szkolne znajdziecie na poszczególnych lekcjach . Noo i chyba tyle . A ... jeszcze chcę wam przekazać , że wszystkich naznaczonych w tym roku jest 77 .
   - Damaris ? A co z rodzicami Karen ?
   - Niestety nie udało się przekonać dyrekcji do zmiay wyroku . Twój brat zawinił, Karen , i nie możemy nic już zrobić . Teraz wszystko w waszych rękach . Wiem , że nie powinnam tego robić ale przymknę oko , jeśli zaczniecie działać we własnym zakresie . Nie powiemwam jak możecie to zrobić , bo okazałoby się , że jestem niekompetentna . To tyle . Coś jeszcze chcecie wiedzieć ?
   - Nie . Dziękujemy - powiedziałyśmy i poszłyśmy w stronę domu .

2 komentarze: